środa, 22 maja 2013

Nostalgia umierania


źródło: http://www.insignis.pl
Smutna lektura... Ale budzi wiele dobrych emocji... Populacja przetrzebiona wirusem grypy. Większość już martwa. Nieliczni zdrowi, reszta nie do końca. Kres cywilizacji. Natura z powrotem przejmuje świat we władanie.

Czterdziestoletni facet. Jego zmilitaryzowany towarzysz i pies. Opuszczone lotnisko - ich twierdza. Oaza, bastion, może cmentarz. Szansa, że gdzieś jest coś więcej...

Czy można zaryzykować względną stabilność życia dla czegoś więcej? Co jest zupełnie niepewne? Prawdopodobnie umrzeć starając się znów zacząć żyć? Można. I nasz bohater to zrobi. Z jakim skutkiem? Przeczytajcie książkę.
Narracja zanim zacznie irytować stanie się głosem w głowie czytelnika. Pochłonie go. "Gwiazdozbiór psa" angażuje na tyle mocno, że ostatnie kilkadziesiąt stron czytałem z poczuciem straty... Jak coś tak dobrego może się w ogóle kończyć? Dlaczego? Chciałbym czytać tę książkę jeszcze długo... Jej urzekająca prostota. Bezpośrednia wrażliwość. Szorstki liryzm.
Czytając, zostawiałem na aksamitnej w dotyku okładce ślady palców... "Gwiazdozbiór psa" wpędził mnie w taki nastrój, że te odciski stały się tłem dla wielu egzystencjalnych przemyśleń. :) Polecam, przeczytajcie, odetchnijcie, skupcie się na istnieniu. Zachwyćcie się nim.

9/10. Tylko dlatego, że 360 str. to zbyt mało dla tak dobrej książki.

niedziela, 19 maja 2013

Strzeż się Ślimaka. Warszawskie Targi Książki.

Okiem Nigrum:
O, Warszawskie Targi Książki ! Co Tak Krótko!
Jesteśmy przed Stadionem wraz z Rewolwerowcem i Lucy. Objadamy się i chłoniemy zgodnym okiem obrazy przepastnie przeogromnego i przerobionego w marginalny sposób stadionu...
Wchodzimy po schodach. Czuję się jak mała dziewczynka krocząca wielkimi susami po marmurowych sklepieniach ruchomych potworów...I ten wiatr. Biedna ma zwiewna sukienka...;)
Och...duszno. Robi się tłoczno. Widzę wszędzie książki. Mam omamy? Nie;)Toż to Targi!Czuję się zupełnie jak człowiek umierający z pragnienia a nie mogący skosztować chociażby łyku wody...Spękane usta wciąż coś szeptają ( do ucha Rewolwerowca podążającego tuż obok...)a oczy śledzą ...Ślimaka! Mężczyzno- kobieta w żółtym skafandrze już zawsze będzie pojawiać się w moich sennych majakach... Zgrozo!;)
Jesteśmy wyczerpani. Siedzimy na plastikowych krzesełkach i wdychamy stadionowe kłęby kurzu leniwe strącane przez wiatr, przesuwające się delikatnie po Naszych ubraniach, gardłach...Odrobinę znudzeni i przejedzeni widokiem mnogości książek.. ale szczęśliwi we własnym gronie.
A Ślimak siedzi w tych sreberkach...;0


Okiem Rewolwerowca:
 Stadion jest duży i zakurzony. Jedno i drugie robi wrażenie. Największą wadą WTK były tłumy ludzi. Wolałbym tak kameralnie zwiedzać, we trójkę np. :) Co zwróciło moją uwagę... Mało stoisk antykwarycznych, zbyt mało jeśli chciało się upolować się coś naprawdę ciekawego. Za to płyt winylowych sporo. :) ...Miłośnicy komiksów też nie mogli narzekać (gablota z dużymi figurkami bohaterów Marvela i gościa z jakiejś gry którego imienia nie znam - WOW), stoiska wydawnictw niektóre skromne (lubimyczytać.pl), inne bardzo efektowne (elegancki Rebis, przyprawiający o porzyganie się X, z tego wszystkiego sam nie wiem co, wszystko wirujące w jadowitej zieleni, ble). Całkiem sympatycznie poza tym.

Niepokój budziły jedynie błąkające się alejkami Ślimak, Mysz i Żółw. Kto może kryć się pod tymi przebraniami? Każdy. My ich nie widzimy, ale oni nas tak. I cały czas patrzą...