czwartek, 28 marca 2013

Na ostatnią chwilę...


Nigrum:
Bosa stopa. Drżące ciało.Rzeczywistością splątana spódnica.
Bez końca. Bez grawitacji. Bez spoiwa.
Kruchy smutek płatkiem śniegu na wargach zamarza.
Za późno? Zbyt łatwo...
Obiecałaś.

"Nocą utraciłeś mnie ponownie, jak tracisz co noc."
A czas biegnie. Lgnie do Niej jak smoła rozgrzana na słońcu.
Żłobi głęboka zmarszczkę na linii Jej życia.
Smukła dłoń oplata...miesza się z aromatem pierwiosnka.
Niepewna i przegrana? Okaleczona.
Napięte mięśnie, abstrakcyjne myśli, a może tęskny optymizm?
Niejasny powiew wiosennych rusałek i duszków leśnych niesie ze sobą głębokich westchnień
zmagnetyzowaną toń.

I w gardle błagalne kwilenie się rodzi : "Czemuś cholerna Wiosno tak wolno nadchodzisz?".


-Masochizm dla wyobraźni-
Rewolwerowiec:
Zapach wiosny zaduszony śniegiem. Cisza w lesie. Zawieszenie. Biała ziemia, szare niebo, czarne myśli. Oczekiwanie. Płatek za płatkiem, w zwolnionym tempie zagęszczają chłodne powietrze.

Jak mam napisać o wiośnie w takich warunkach?...

Już niedługo. Ulotny czas który łatwo przeoczyć. Czy raczej - nie do końca docenić jego wyjątkowość. Zupełnie jak z życiem...

niedziela, 17 marca 2013

Matrioszka w baśnie przybrana


  • "Ale czy nie jest jeszcze dziwniejsze, że pod naszymi stopami istnieje cały ten przeklęty Świat , a nikt o nim nie wie? (...)To miejsce...jeśli nawet ktoś o nim wiedział, kto by uwierzył?".

"Tajemna historia Moskwy" przypomina kostki domina.
Gdy spojrzy się na nie wprost pasują do siebie idealnie.Jednak po chwili,kiedy zmieni się  kąt patrzenia, obraz znika i rozpada się na drobne elementy, po czym ulatnia się w pyle obserwacji.
Książka jest pewnego rodzaju mitologią dla słowa i świata nierzeczywistego.Historia porusza serce- młoda kobieta traci siostrę, kiedy ta zamienia się w kawkę, czarnego ptaka o krwistym spojrzeniu, wybielonym dopiero w podziemiu.W poszukiwaniach pomaga dziewczynie policjant, apatyczny i niepewny swej siły człowiek, by nie rzec- tchórz.Do grupy dołącza również Fiodor, którego lękiem jest brak samoakceptacji, chęć przyłączenia do większej społeczności, próba zaistnienia.Wszyscy bohaterowie odkrywają w sobie coś ważnego i starają się pogodzić z tym faktem.Z pewnością nie są na tyle 'wyraźni', aby czytelnik zapisał ich w swoim sercu, jednak honorują pewną pamięć.
A co z wykreowanym światem pani Ekateriny?No właśnie, co z nim...Ktoś doszukałby się schematu, powielania. Inny ktosiek rzekłby o znudzeniu i wielkim nagromadzeniu postaci, wręcz niemożliwych do spamiętania.A ja- trzeci ktosiek- powiem ,że "Tajemna historia Moskwy"  jest unikatowa. Zawiera w sobie opowieści o świecie , w którym każdy chciałby się znaleźć.jest on pewnym miejscem rozgrzeszenia i azylem.Spokojem w tym nieustannie kotłującym się świecie.Ta 'inność' w codzienności mami i kusi wszystkich, nawet historycznych wodzów i dawno zapomniane bóstwa." To już było! U Gaimana, Łukjanienki."- odzywa się czwarty ktosiek.Phi.A czego nie było?Najważniejszą rzeczą jest przedstawić coś w innym świetle.W blasku, który otoczy i zamroczy;). To właśnie uczyniła Ekaterina.


Dopełnieniem jest właśnie okładka i ekspresyjność języka.Równoważą się na szali.Czystość i biel okładki kontrastuję z problemami poruszanymi  w książce.Rubinowe oczy i smolista czerń ptaków zawiadamia, że nic nie jest prawdziwe.A język jest ubarwieniem.Dzięki niemu książka nabiera kolorów.
Czy tak właśnie wyglądałby Świat Ekateriny?
Ekaterina Sedia w swojej książce "Tajemna historia Moskwy"  w zachwycający sposób przedstawia świat baśni i imaginacji.Ułożyła misterną mozaikę przeplataną kunsztownym językiem i magicznymi stworzeniami przebranymi w ludzi.Mikroklimat...głęboki, wciągający człowieka na samo dno, tam gdzie powinien szukać rozgrzeszenia i w żadnym razie nie bazując na powierzchowności.
Talent to dość liche słowo opisujące Ekaterinę i jej twórczość.Jestem mile oczarowana, może trochę rozmarzona...Chciałabym czytać tylko takie książki- posiadające ciężar magicznych doświadczeń.
Żałuję  jednego- nie potrafiłam połączyć postaci z własnymi wspomnieniami.Jako kobieta o słowiańskiej krwi powinnam znać bajki o Dziadku Mrozie itp.Cóż, tak nie jest;) Ale zrobiłam rachunek sumienia i postanowiłam to zmienić.Z cichym marzeniem, ale realnym, wkroczę do świata pełnego zapomnianych bajek znajdującego się pod Moskwą. W miejscu, gdzie są bezpieczne.I pozostanę w nim na długo...


piątek, 15 marca 2013

Zabawny Pan Czas.

Sekunda...Znajdująca się poniżej progu wykrywalności dla zwykłego człowieka, jest podstawową miarą czasu. (Ale to już wiecie:) ...
Przypomina również kropelkę rosy na dziwnej pajęczej nitce , którą nieustannie tkają niczego nie podejrzewający ludzie.

Rewolwerowiec:

Właściwie nie istnieje. 'Jest' jednocześnie przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Zwalnia, przyspiesza, kpi z ludzi. Niezamierzenie. Niewzruszony. Przerażająco nierzeczywisty. Ostateczny. Bicie serca może go uzmysłowić. Cisza również. I bezruch. Przeklinany czy wielbiony, nadal robi swoje... Jesteśmy skazańcami. On jest dla nas wszystkim, my dla niego niczym. Marnowany latami przez miliony istnień, najbardziej pożądany gdy dobiega końca dla któregokolwiek z nich. Jedyny Wielki Nieśmiertelny. Tak bardzo samotny...

Cokolwiek napiszę na temat czasu, nie ma znaczenia. Ale jeśli coś ma znaczenie, to właśnie czas.




Nigrum:
Czas to brama, broń, nauczyciel , sędzia, kat...To skrzydła stworzone dla ucieczki przed tym co poza nami i przed nami.Ogromna słoneczna kula rozdeptana przez olbrzyma i skrojona na miarę dla metalowego budzika.
Pamiętacie Oskara? Chłopca, który otrzymał 12 dni życia? I sama nie wiem czy dla tego 10 letniego mężczyzny była to kara czy łaska.
Oskar przeklął czas. Zatrzymał go dla swoich bliskich. Stworzył własną pajęczynę i zatrzasnął drzwi Śmierci. Dla tych dwunastu dni. Zamienił czas w próżnię, którą wypełnił myślą i milczeniem.
A my? Potrafilibyśmy powiedzieć sobie : "Dziś mam urodziny. Te dziesiąte, które przepłakałam. Chce przeżyć je jeszcze raz. " Albo : " W te dwa dni przywrócę  zapomniane dzieciństwo". Bo nikt nie pragnie śmierci i nie odważy się umrzeć na własne życzenie. Nie okroi nożyczkami tej plastycznej masy jaką jest czas... Sekunda. To z niej może zbudować świat.

czwartek, 7 marca 2013

Trafny tytuł


Ósma książka J.K. Rowling. Pozostałe 7 ładnie rozłożyło się na lata mojego dzieciństwa. I czarowały... Rowling stała się legendą dzięki serii o Harrym Potterze. I będzie legendą zawsze, nawet, gdyby już nic więcej nie napisała. Ale napisała. Nie mógłbym tego nie przeczytać.

źródło: znak.com.pl
Czego chciałem uniknąć podczas czytania "Trafnego wyboru" to porównywania do Harrego. Nie udało się. Cały czas miałem jakieś szalone skojarzenia. Pierwsze kilkadziesiąt stron to spory chaos. Zbyt wielu bohaterów, nie od razu połączyłem imiona z osobami. Ale to kwestia czasu. Styl Rowling nie budzi zastrzeżeń, czyta się lekko, nie brakuje specyficznego humoru. Im więcej czasu od przeczytania tej książki mija, tym ciekawsze mam jej interpretacje. "Trafny wybór" uświadamia czytelnikowi, że nasze codzienne decyzje, nawet te drobne, pozornie nieistotne, niosą zaskakujące skutki, mogące odbić się w życiu innych ludzi, i nas również, ze zwielokrotnioną siłą. 'Efekt motyla', podobne klimaty... Może jest jakaś magia w złożoności tego zjawiska, nie wiem. Wiem za to, że prawdziwej magii trzeba szukać w dzieciństwie, dorosłość niestety nie oferuje jej zbyt wiele.

A na koniec cytat z TW który wyjątkowo mi się spodobał. Nie jest zbyt optymistyczny ale co tam...

"Ale kto mógłby żyć z wiedzą o tym, które dokładnie gwiazdy już umarły - pomyślała, patrząc na nocne niebo i mrugając. - Czy ktokolwiek zniósłby myśl, że wszystkie są już martwe?".

poniedziałek, 4 marca 2013

Cyrk zaklęty w słowie

Dotykasz językiem powietrza i smakujesz migotliwego blasku cyrku,
Wstrzymujesz oddech, kiedy żar ognia połykaczy osmala Twój policzek.Słońce znika za horyzontem i rozpoczyna się sztuka.
Drżysz wpatrzony w skrzące się znaki Twojego szaleństwa.
*" Wtedy żelazna brama(...) otwiera się, jakby wiedzona własną wolą.(...)Cyrk jest otwarty.Możesz wejść."


  *cytat pochodzi z książki.  

Jeśli ktoś zajrzy tu w poszukiwaniu recenzji trochę się rozczaruje.Ja nie tworzę opisów, buduję uczucia słowami.Z przykrością muszę stwierdzić, że książka Erin Morgenstern nie podobała mi się."Cyrk Nocy" rozczarował mnie pod wieloma względami, ale przypomniał coś ważnego.Odgrzebał wspomnienia i pokazał jak powinna wyglądać prawdziwa rozrywka- otoczona magicznymi pokazami, zachwytem obserwujących, biletem do krainy pozbawionej odcieni szarości.Cyrk powstały w XVII wieku w Anglii i rozwijający się na przestrzeni wieków stał się pewną legendą wysłuchiwaną  z wypiekami na twarzy.Połykacze ognia, ludzie gumy, żonglerzy, klowny, iluzjoniści malujący historię gestem i tajemnicą...Ogromne namioty pełne niezrozumiałych wspaniałości, jabłka otoczone przepysznym lukrem spływającym po brodzie uśmiechniętych dzieci...Lubimy bajki i karmimy się nimi na co dzień.Pozwalam myśleć sobie, że cyrk tak właśnie wyglądał- namiot w paski i wodzirej zabawiający lud. Odrzucam na razie ciemności kryjące się w klatkach i rzemieniu do chłostania.

Erin Morgenstern wykonała niewątpliwie wspaniałą pracę- ale tylko w jednym aspekcie. W bezpośrednich zwrotach do czytającego stworzyła niesamowite opisy namiotu w którym narodziła się magia.Czytelnik znalazł się na granicy poznania- co było również  w zamyśle cyrkowców wspinających się po masztach wyobraźni...

niedziela, 3 marca 2013

Powiew

Rewolwerowiec:
Duszno. W pomieszczeniu robi się coraz ciaśniej. Jakby promienie wczesnowiosennego słońca wypierały resztki powietrza wymieszanego z drobinkami kurzu w skali, której lepiej nie znać... Światło zabarwione przez bordowe rolety wydaje się ciężkie i sztuczne. Serce zaczyna łomotać, coraz szybciej, jakby miało zamiar pokazać szczyt swoich możliwości i znieruchomieć. Ciało przygotowane do ucieczki. Ale dokąd?... Mroźny wiatr uderza w odkrytą twarz. Zimno. Trzeźwość. Życie. Strach. ...Głos w słuchawce, szczera troska. Cieplej. Będzie dobrze.



Nigrum:
Zaczął się sen. Zionął słodką wonią niespełnionych marzeń.Złożone ręce jak do modlitwy broniły przed złem, uspokajały zmęczony i przestraszony głos w słuchawce.Nagle grunt pod stopami staję się chwiejny, przesuwa się...Słowa "Będzie dobrze" tylko wolno snują się.Są mało materialne.I niezmierna irytacja przebiera się w czerń.
Przywrócić równowagę , oto cel.Ale rozciąga się on niczym horyzont ,a skrawek lądu nie jest już w zasięgu wzroku.Za daleko...Za długo...Za mało, by pomóc(!)To brzmi jak echo, oddala się.Ale po chwili...Jest.I będzie.
Tylko ten strach ciągle tupie cichutko  w głowie.