poniedziałek, 4 marca 2013

Cyrk zaklęty w słowie

Dotykasz językiem powietrza i smakujesz migotliwego blasku cyrku,
Wstrzymujesz oddech, kiedy żar ognia połykaczy osmala Twój policzek.Słońce znika za horyzontem i rozpoczyna się sztuka.
Drżysz wpatrzony w skrzące się znaki Twojego szaleństwa.
*" Wtedy żelazna brama(...) otwiera się, jakby wiedzona własną wolą.(...)Cyrk jest otwarty.Możesz wejść."


  *cytat pochodzi z książki.  

Jeśli ktoś zajrzy tu w poszukiwaniu recenzji trochę się rozczaruje.Ja nie tworzę opisów, buduję uczucia słowami.Z przykrością muszę stwierdzić, że książka Erin Morgenstern nie podobała mi się."Cyrk Nocy" rozczarował mnie pod wieloma względami, ale przypomniał coś ważnego.Odgrzebał wspomnienia i pokazał jak powinna wyglądać prawdziwa rozrywka- otoczona magicznymi pokazami, zachwytem obserwujących, biletem do krainy pozbawionej odcieni szarości.Cyrk powstały w XVII wieku w Anglii i rozwijający się na przestrzeni wieków stał się pewną legendą wysłuchiwaną  z wypiekami na twarzy.Połykacze ognia, ludzie gumy, żonglerzy, klowny, iluzjoniści malujący historię gestem i tajemnicą...Ogromne namioty pełne niezrozumiałych wspaniałości, jabłka otoczone przepysznym lukrem spływającym po brodzie uśmiechniętych dzieci...Lubimy bajki i karmimy się nimi na co dzień.Pozwalam myśleć sobie, że cyrk tak właśnie wyglądał- namiot w paski i wodzirej zabawiający lud. Odrzucam na razie ciemności kryjące się w klatkach i rzemieniu do chłostania.

Erin Morgenstern wykonała niewątpliwie wspaniałą pracę- ale tylko w jednym aspekcie. W bezpośrednich zwrotach do czytającego stworzyła niesamowite opisy namiotu w którym narodziła się magia.Czytelnik znalazł się na granicy poznania- co było również  w zamyśle cyrkowców wspinających się po masztach wyobraźni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz